środa, 1 czerwca 2016

S jak singielka

Akademiki. Raj do poznawania nowych ludzi, związki zawiązują się tuta częściej niż w całej reszcie świata. Podobno jest to idealne miejsce do poznawania nowych ludzi, tworzenia się nowych przyjaźni. Znam pewien pokój, nazwijmy go apartamentem, tak na przekór polskim standardom w akademikach.  Mieszkają trzy 20-letnie dziewczyny- studentki kierunków technicznych. Każda z nich jest inna, ale wszystkie mają miano sympatycznych. Podczas większych imprez właśnie ta trójka rozkręca towarzystwo, nie potrzeba im nawet alkoholu żeby się dobrze bawić. Jakiś czas temu jedna z nich: M. poznała chłopaka. W. - rok starszy, student tej samej technicznej uczelni. Zaiskrzyło. Fajna z nich para, może dlatego że zarówno ona jak i on są sympatycznymi samolubami? Musieli się okazać swoimi drugimi połówkami. W każdym razie teraz M, ma już dokąd wychodzić sama, często wybywa na randki ze swoim W. Nie tylko jej poszczęściło się w miłości. Ostatnio także druga z dziewczyn z apartamentu, P. znalazła chłopaka, w którego towarzystwie czuje się dobrze. Miłość aż czuć w powietrzu, widać ją na każdym rogu. Dlaczego więc mi nie wychodzi? Tak, ja jestem tą trzecią dziewczyną z apartamentu. I choć niechętnie to muszę nazwać się S. – jak singielka. I jeszcze raz pytam sama siebie: czemu to ja mam być S.?  Ktoś mógłby powiedzieć, że jak ma Ci wyjść skoro zamiast poznawać ludzi to siedzisz sama w pokoju i piszesz te smęty. Pewnie miałby racje. Tylko jak mam wyjść? Dokąd? Przed akademik? I stać tam samotnie udając, że na kogoś czekam?